
Cmentarz rzeczywiście z daleka wygląda, jak gęsto zabudowane osiedle miniaturowych domków. Wchodząc do wewnątrz dowiemy się dlaczego tak się prezentuje. Otóż groby nie są takie, jakie znamy z naszej rzeczywistości. Są to graniastosłupowe "klocki" z tablicami umieszczanymi na frontowej ścianie w wielu rzędach, natomiast trumny są umieszczane pod ziemią. Obok każdej tablicy zrobiono wazon na kwiaty. Z tej możliwości mieszkańcy korzystają bardzo często, bowiem kwiatów, zwłaszcza tych suszonych jest dużo. Cmentarz też nie jest pusty, ciągle widać osoby przynoszące kwiaty. Do tego każdy z "domków" pomalowany jest na różny, jaskrawy kolor, co przy pełnym słońcu, którego tu nie brakuje, dodaje intensywności kolorystycznej i swoistej pogody temu miejscu.

Jakkolwiek mnóstwo tu kwiatów, tak nie ma śladu po świeczkach i zniczach. Za to zmarli leżą w sąsiedztwie oddalonego o szerokość jeziora Atitlan Wulkanu Toliman, za którym z tej perspektywy czai się wyższy Wulkan Atitlan (3535 m npm).

Odnosi się wrażenie, jakby miejsce usytuowania cmentarza nie było przypadkowe. Być może jakieś prawdawne wierzenia Majów zadziałały tu podobnie, jak w Jerozolimie, gdzie Żydzi chcą być chowani na zboczu Góry Oliwnej na najstarszym żydowskim cmentarzu świata, z którego - jak wierzą - ruszą za Mesjaszem pierwsi zmartwychwstani przez Złotą Bramę do Świętego Miasta.





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz