środa, 29 czerwca 2011

W hołdzie Maciejowi Zembatemu

Mój blog jest głównie fotograficzny, ale i często muzyczny. Nie mogłem, tym samym, obojętny pozostać wobec odejścia Macieja Zembatego.

I chociaż w ostatnich latach nie bardzo interesowałem się jego działalnością, to jednak zdarzyło mi się być na jego koncercie ze swoim bardziej "współczesnym" zespołem, a jego dorobek z dawniejszych lat pamiętam świeżo do dziś. On przecież dał nam Leonarda Cohena. Od Zembatego poznałem kto to Cohen i namiętnie w liceum będąc grywałem jego kawałki na gitarze. A do dziś mam czarne płyty z piosenkami Leonarda w jego wykonaniu - dwupłytowy album "Ballady" z 1983 roku, "Alleluja" z 1985 oraz limitowane wydanie w niewielkim nakładzie kameralnego koncertu z 1988 roku pt. "More Cohen by Maciej Zembaty - First we take Manhattan, then we take Warsaw, live at his place". A tym tytułowym miejscem koncertu był po prostu dom Zembatego. Tak na tej, jak i na pozostałych płytach zawsze towarzyszył Zembatemu John Porter, nadając charakter muzyczny tym wydawnictwom. Wedle zapowiedzi Macieja z tej ostatniej - "Przy oknie Stanisław Sojka, pod fikusem Bohdan Kowalewski, na dywanie John Porter". Tylko Zembaty mógł tak przedstawić zespół :) A "kanapki przygotowała pani Irenka".. Warto dodać, że Bogdan Kowalewski to basista Breakout, Mannamu i człowiek współpracujący też z Tadeuszem Nalepą. Przy okazji, wspomnę, że w kawałku z autorskiego repertuaru Zembatego pt. "Piosenka o Maruśce" wokalizę w tle wykonuje kto...? Sam Czesław Niemen. Jak widać, Zembaty był ceniony, potrafiąc otaczać się takimi artystami.

Szkoda, że częstotliwość takich wspomnieniowych postów w hołdzie zmarłym wielkim artystom jest ostatnio dość wysoka. Przecież dopiero co wspominałem Gary'ego More'a

Szukając adekwatnych słów, które mógłbym teraz przytoczyć, wygrzebałem z pamięci i oderwałem od kontekstu takie z piosenki Leonarda Cohena (przekład oczywiście Zembatego, który w dużej mierze razem z Maciejem Karpińskim przełożył niemałą ich ilość):


O tym nie da się zapomnieć
Więc pięść zaciskasz z całych sił
Na twojej ręce nabrzmiewają
Autostrady żył


Trudno będzie przecież Macieja zapomnieć... Doceniam go też za jego wyczyny podróżnicze i ulubienie kierunków wschodnich - Indie, Nepal.
No i cóż jeszcze? Głos Zembatego jest zapewne bardziej znany niż jego wizerunek. Prowadził w Trójce "Zgryz" no i był Maurycym w pisanej przez siebie wspólnie z Jackiem Janczarskim "Rodzinie Poszepszyńskich" - nieźle odjechanym cyklu skeczy z absurdalnym humorem wespół ze wspaniałymi m.in. Piotrem Froncewskim i Janem Kobuszewskim. Dzieci też mogą go kojarzyć (chociaż ówczesne dzieci to już dorośli), bo udostępnił swój głos kotu w serialu "Siedem życzeń".


Zembaty i jego czarny humor, pozwalają zapewne zapytać teraz czy rzeczywiście przekonał się, że w "prosektorium najprzyjemniej jest nad ranem" i czy rzeczywiście będzie mu dobrze w "pozycji horyzontalnej", gdy przemoczeni ubodzy krewni będą go nieśli na swych ramionach w jego trumience (wojskową, radziecką trumnę o dwa numery za małą kupił będąc w Czeczenii :). Ja wolę jednak pozostawić w głowie wspomnienie po nim tak brzmiące:








środa, 15 czerwca 2011

Całkowite zaćmienie księżyca

Temat na czasie - dzisiejsze zaćmienie księżyca w dwóch odsłonach: całkowite przykrycie kolorem oraz typowe przysłonięcie częściowe.

Całkowite zaćmienie księżyca - faza I

Całkowite zaćmienie księżyca - faza II

wtorek, 7 czerwca 2011

Fotowyprawy - powód milczenia

Ostatnio sporo milczenia na blogu, a powodem jest przeróbka totalna strony macierzystej - fotowyprawy.com. Pzeróbka totalna, czyli zrobienie wszystkiego od nowa i dość szybkie przenoszenie treści z dotychczasowego serwisu. Jestem więc usprawiedliwiony. Myślę, że część wartościowych postów z niniejszego bloga znajdzie się również na stronie.

A tak to teraz wygląda:

wyprawy rowerowe, trasy MTB, góry, podróże z plecakiem


Zapraszam też do odwiedzania i lubienia Fotowypraw na Facebooku

poniedziałek, 14 marca 2011

Moje Sunshine Awards

Kilka dni temu zostałem wyróżniony przez Anię Błażejewską. Otrzymałem od Ani "słoneczną nagrodę", czyli "Sunshine Award". Polega to na tym, że właściciele blogów wyróżniają innych blogerów, których czytają. U Ani znalazłem się na wysokim czwartym miejscu. Nic tylko się cieszyć, że ktoś mnie czyta i w dodatku to lubi. Dzięki za to wyróżnienie.

Podobno zasady Sunshine Awards wymagają, aby wyróżniony:
1. Podziękował za wyróżnienie.
2. Umieścił u siebie link do bloga osoby, która cię wyróżniła.
3. Umieścił u siebie logo wyróżnień.
4. Przekazał nagrodę do 10 blogów.
5. Umieścił linki do tych blogów.
6. Powiadomił o tym nominowane osoby.
7. Stworzył listę rzeczy, które czynią go szczęśliwą.



Ponieważ nie zapisywałem się do tej zabawy, więc przypisuję sobie prawo nie dostosowywania się w 100% do tych reguł :D
Niemniej, chętnie stworzę własną listę ulubionych blogów. Na początku będzie tylko parę pozycji, ale z czasem, mam nadzieję, że liczba 10 zostanie osiągnięta.

Oto moje nagrody (w przypadkowej kolejności):
  • orientacyjnie.pl czyli blog Ani Błażejewskiej (to nie rewanż lecz prawdziwe wyróżnienie, bo zaglądam na ten blog i śledzę na ile mam czas profil na Facebooku)
  • fotograzka.blogspot.com - blog o bliźniaczych i znanych mi tematach :)
  • enduroriderz.pl - to swoisty fotoblog rowerowy, ale też czasem i pieszo-górski. W każdym razie aktywny w ulubionych moich klimatach
  • www.aventuras.de/travelogue - Blog pewnego pana, który porwał moją koleżankę (chociaż nie jestem do końca pewien kto kogo porwał) i tak już drugi rok przemierzają Afrykę

Gratuluję! :)